sobota, 25 sierpnia 2012

5. "Bal"


- Trudy, tak ? - zapytał mężczyzna na lotnisku we Francji. Rozbudzona dziewczyna ciągnąca za sobą walizkę tylko przytaknęła na to pytanie. Mężczyzna spoglądając asekuracyjnie na zmęczoną Trudy zza wielkiego bloku dokumentów poprawił sobie czarną marynarkę i zaprosił szóstą uczestniczkę do podstawionej pod lotniskiem limuzyny. Oczy dziewczyny były tak zamglone i śpiące, że nie były w stanie zauważyć pięknego samochodu i i całej oprawy. Podobnie było w fascynującym hotelu, który wyglądał dosłownie jak pałac. Drogie, złote zdobienia napawały innych ogromnym zdumieniem ale Trudy tylko bez emocji wpełzła na hol i czekała na dalsze instrukcje ze strony mężczyzny w czarnym garniturze.
- Panienko, proszę za mną - usłyszała w przelocie od bagażowego, który zaczął taszczyć jej walizki do pozłacanej windy. Trudy nie myślała o niczym tylko o zapewne bardzo wygodnym i dużym łóżku, w którym za niecałą minutę będzie się mogła położyć. Dwugodzinny lot i to co się wydarzyło przed nim zmęczyło ją nieprawdopodobnie, ale gdy tylko James (bagażowy) zostawił ją samą w ogromnym apartamencie skoczyła niczym gepard na łoże dla dwóch osób mieszczące się pod baldachimem. Ściany sypialni w kolorze dojrzałej  wiśni ozdobione były dużymi malunkami krajobrazów, które Trudy kojarzył wizualnie ze szkolnych podręczników do sztuki. Ale mocny sen zawładnął nią zanim dobrze przypatrzyła się całemu pomieszczeniu. Słodko chrapiąc śniła o tym, co jej się przytrafiło a po chwili jej wyobraźnia zaczęła ukazywać co się stanie dalej z jej życiem. Po długich trzech godzinach lewa powieka delikatnie odsłoniła brązową źrenice, co skutkowało natychmiastowym chodź niezbyt rześkim przebudzeniem. Na budziku Trudy dostrzegła migoczące i jarzące się liczby 17 : 40.  Usiadła na łóżku przecierając oczy i zobaczyła gdzie tak naprawdę jest. Nie mogła wyjść z podziwu ciągle przyglądając się miejscu w którym się znalazła. Niestety z tego wszystkiego nie zauważyła kartki leżącej na poduszce za nią.
- Nie wierze ... - wyrwało się z jej krtani gdy podeszła do okna ukazującego panoramę Paryża.
- Ja też nie mogłam uwierzyć, że tu jesteśmy ... - Trudy usłyszała za sobą piszczącą imitację ludzkiego głosu. Obróciła się w sekundę i przy wejściu do saloniku ujrzała słodką normalnie wyglądającą dziewczynę. Jej uśmiechnięte czerwone usta wykrzywiły się jeszcze bardziej w cukierkowym uśmiechu.
- Jestem Betty Shafud, Australia - ponownie zapiszczała co wywołało wymuszony uśmiech u Trudy.
- A ja jestem ....
- Taaaak wiem - Trudy Brown. Dostałaś się tu z powodu niesforności swojego brata. Wiem o tobie wszystko !
- Ale ...
- Nie bój się ! Jestem przyjaźnie nastawiona, nie tak jak niektóre ... - skończyła robiąc dziwną minę jakby było jej zimno. - Ale my z Emanuelem chcemy ci pomóc ...
- Kto to Emanu ...
- To ja ! - przez drzwi wpadł do pokoju chłopak o bardzo kobiecych ruchach i misternie ułożonych włosach w stojącą grzywkę. - Nie wyglądasz ... najlepiej ... - powiedział posyłając porozumiewawcze spojrzenie w stronę czerwonowłosej Betty. Trudy dotknęła końcówek swoich włosów i lekko zmrużyła oczy.
- Jak to nie wyglądam najlepiej ? - zapytała.
- No chyba nie chcesz tak wyruszyć na bal ,który zacznie się już za - spojrzał na rażący pomarańczem  zegarek - dwie godziny .... ?
- JAKI BAL ? - podniosła nieoczekiwanie głos a to jakby zachęciło Betty do pomocy.
- Równo o 20.00 w sali balowej zaczyna się bal na który jesteśmy wszystkie zaproszone - oboje wyszczerzyli się - ale jak widać nie przeczytałaś kartki ! - powiedziała jakby urażona Betty patrząc na leżącą na łóżku kartkę.
- Nie zauważyłam jej ... - powiedziała w bezradności Trudy ale ciągle do niej nie dochodziło co się tu tak właściwie dzieje.
- Nie tłumacz się. - przerwał jej Emanuel - czas zacząć pracę !
- Pracę ? - zapytała ze strachem i politowaniem Trudy widząc złowieszcze chochliki w oczach kolegów.
''Praca'' okazała się być przygotowaniem na ten uroczysty bal. Wątła Australijka z mocno niebieskimi oczyma zajęła się obmyciem twarzy i makijażem koleżanki natomiast kobiecy Brazylijczyk z dziewczęcą manierą w głosie - fryzurą.
- A to twoja suknia ... - powiedziała z uśmiechem Betty wyciągając z szafy suknię, zapakowaną w ogromne pudło. - Ale jak się zobaczysz to ci szczęka opadnie ! - dodał dziarsko Emanuel, co kompletnie nie pasowało do jego ''nadzwyczajnego stylu bycia. Eman - jak sam kazał się nazywać - był rosłym, wysokim chłopakiem mającym 17 wiosen. Jego skóra miała ciemniejszy odcień co wskazywało na latynoskie pochodzenie. Nosił obcisłe spodnie i jeszcze bardziej obcisłe podkoszulki. A i nie zapominajmy o jego fascynacji na punkcie kosmetyków. Do hotelu przywiózł ich dwie walizki i właśnie dzięki tym walizką mógł z Trudy zrobić piękność. Godzina wystarczyła na szybki prysznic, upięcie włosów i zaczęcie make-up'u. Emanuel postanowił rozpuścić włosy ale końcówki zakręcić w delikatne, eleganckie serpentyny wijące się na plecach i ramionach. Betty natomiast postanowiła upiększyć duże oczy Trudy ciemnymi kreskami kredką i jednym machnięciem pędzelka delikatnie przyćmiła spojrzenie Trudy co dodawało jej drapieżności. Nadszedł czas na sukienkę. Betty wyciągnęła ją z pudła i teatralnym podziwem otworzyła ze zdziwienia usta.
Czarna suknia sięgająca ziemi a ozdobiona była nikłymi falbankami i koronkami na piersiach z czystego jedwabiu. Krój był dość prosty a dekolt bez ramiączek napawał Trudy pewnego rodzaju dumą.
- Żadna z dziewczyn nie ma czegoś ... takiego - powiedział Emanuel ciągnąc Betty za sobą. - Ubierz się, czekamy w sali balowej ! - krzyknął wychodząc i zatrzaskując szybko drzwi. Opuszczona Trudy siedząc cicho na pikowanym fotelu najpierw dochodziła do siebie po tym zapoznawczym ''tornadzie''. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze - tak, zdecydowanie wyglądała pięknie. Gdy ubrała się i ostatecznie przygotowała na bal uzmysłowiła sobie, że ma już dziesięć minut spóźnienia. W pustym już pudełku po sukience znalazła jeszcze czarną - koronkową maskę, idealnie pasującą do sukni. Bez namysłu ubrała ją szybko i wyszła z gracją z pokoju. Przez ten cały pośpiech dopiero na holu uświadomiła sobie, że nie ubrała czarnych szpilek czekających na nią przy łóżku obok innych par butów. Wróciła po nie i w niecałe następne 10 minut była przy schodach do sali balowej. Dopiero teraz zaczęła przyglądać się i zauważać piękno hotelu, grację z jaką został on wykonany.

- No gdzie ona jest ? - zapytał zniecierpliwiony Zayn chodząc praktycznie w kółko.
- Może zaspała, zaraz przyjdzie ! - szepnął Niall.
- A może znowu kogoś chce pobić ? - odparł Harry melancholijnie patrząc na swój kieliszek z szampanem.
- O czym ty mówisz ? - zapytał szybko Zayn poprawiając własną maskę od góry pokrytą w kruczoczarnych  piórach.
- Mieli małe spięcie, co Harry ? - zaśmiał się Niall patrząc na dobrze bawiących się gości.
- Idę po nią !
- Zayn ?! Coś ty taki zdesperowany ? Zaraz przyjdzie a póki co proponuję założyć maski ... - usłyszeli od Liama, który również jak Harry, dzierżył w dłoni smukły kieliszek szampana. Za radą ''tatuśka'' wszyscy ubrali maski pasujące do ich garniturów. Bal był w bardzo staroświeckim stylu. Każda kobieta miała długą i wymyślną suknię - mężczyźni albo garnitury albo staromodne fraki. Chłopcy zaczęli się przechadzać po ogromnej sali i każdy z nich po kolei zauważał coraz to piękniejszą dziewczynę. Znudzony Zayn usiadł po jednej stronie sali, gdzie ustawione były wielkie krzesła. Będąc w masce miał pewność, że nikt go nie rozpozna, dlatego czekał by zobaczyć tą na którą czekał - Trudy. Dziewczyna o brązowych włosach niczego się nie spodziewająca zaczęła schodzić po ogromnych, marmurowych schodach. Jej suknia była tak długa, że wydawało się jakby płynęła. W tej samej sekundzie ujrzeli ją siedzący na końcu sali Zayn i stojący niedaleko Harry. Dzięki, lub przez maski Zayn tylko mógł mniemać, że to właśnie Trudy. Lokowany chłopak zaczął iść w stronę schodów co zauważył Zayn ...
- Dobry wieczór - powiedział zalotnie Harry, którego można było rozpoznać po lokowanych włosach.
- Witaj - szepnęła wdzięcznie dziewczyna, której niezręcznie było chodź by patrzeć w oczy Harremu. Ciągle schodząc po schodach uśmiechała się w anielski sposób, co patrzący z oddali Zayn odebrał jako flirt. Czarnowłosy chłopak zaczął iść szybciej w ich stronę, wiedział co Harry chce zrobić - zechce ją uwieść. Mimo szacunku i braterskiej miłości, którą czuł do przyjaciela, wiedział, że wobec dziewczyn może być on bezwzględny, dlatego nie mógł pozwolić by zranił on Trudy. Zayn zaczął biec ale nagle stanął jak wmurowany  owa dziewczyna i Harry zaczęli się całować ... ale nie był to taki pocałunek tak po prostu. Był to namiętny pocałunek dwojga zakochanych w sobie osób. Zayn czuł jak jego serce rozlatuje się na milion drobnych kawałeczków. Miał ochotę wykrzyczeć całą swą złość i wymierzyć sprawiedliwość swemu kumplowi.
- Trudy ... ja cię ... nie ... - powiedział dość głośno ciągle patrząc na całującą się parę.
- Ty co ? - zapytała stojąca za nim bez maski Trudy. Chłopak będąc kompletnie rozdarty uważał, że jej głos słyszy w podświadomości.
- Dlaczego tak .. całujesz się z Harrym ? No dlaczego ? - mówił z boleścią - Tak nie powinno być bo ja cię ... - nagle go olśniło i obrócił się w stronę głosu, który słyszał za sobą - co ty tu ? Ty nie jesteś tam ? - wskazał palcem w stronę Harrego i dziewczyny.
- Dlaczego niby miałabym się całować z Harrym ? - wymówiła to imię z pewnego rodzaju pogardą.
- Bo ta dziewczyna jest taka ...
- Podobna ? Tak jest ... ale jak widzisz ja stoję tutaj ... - Trudy uśmiechnęła się zachęcająco i spojrzała na swojego przyjaciela - nie mam powodu by akurat całować się z Harrym - szepnęła a Zayn po tych słowach czuł jak jego serce znów zaczyna bić, a na policzki wstąpiły delikatne rumieńce.
- Zatańczysz ze mną prawdziwa Trudy Brown ? - zapytał z nonszalancją. Nie mogąc i nie chcąc odmówić przystojnemu chłopakowi Trudy wyciągnęła w jego stronę dłoń, którą ujął i ruszyli na parkiet.


__________________________________________
No okey :)
To jest część pierwsza także nastawcie się na część drugą w której przedstawię w końcu resztę finalistów aa i rozgryziemy zagadkę tajemniczej, całuśnej dziewczyny Harrego ! Nowy rozdział już wkrótce !




Podoba się ? Komentuj - to poprawia humor i wiem, że mam dla kogo pisać :)

Mary Jane <3




czwartek, 23 sierpnia 2012

4. "Poczucie winny, kłótnia i pocałunek"

- Chcesz powiedzieć, że Zayn Malik siedział na tym miejscu i zrobił ci zdjęcie swoim Iphonem ? - zapytała wstrząśnięta Darcy siadając na łóżku Trudy, na którym rzeczywiście przed dwoma dniami siedział Zayn.
- Tak, siedział tu. - odpowiedziała bez emocji Trudy wypakowując swój szkolny plecak. Ruth przysiadła obok blondynki i jak to miała w zwyczaju poluzowała krawat mundurka szkolnego.
- Ty się nie zachowujesz jak dziewczyna, do której przyjechało osobiście One Di ! - odchrząknęła z zawodem Darcy.
- Daj jej spokój dopiero co wróciłyśmy ze szkoły ... - szepnęła Ruth w obranie przyjaciółki - prawda Trudy ? Musi się oswoić z tym ... - skończyła z uśmiechem.
- Masz rację muszę się oswoić ... ja w to nie wierzę, no bo ... to przecież ... - Trudy usiadła przy biurku i po chwili zakryła twarz dłońmi. Trudy nie sądziła, że zamiast cieszyć się i świętować będzie miała wyrzuty sumienia i będzie jej po prostu smutno.
Wśród dziewczyn rósł niepokój i uczucie, którego nie sposób było określić. Trudy poczuła, że nie powinna lecieć na te wymarzone wakacje. Bała się spotkania z pozostałą piątką i bała się całego tego zamieszania.


Ale już 3 kilometry dalej w pięknym, słonecznym Londynie atmosfera była zupełnie inna. W jednym z ogromnych, jasnych pokoi w mieszkaniu Louisa zasiedli wszyscy członkowie zespołu. Roześmiani i podekscytowani podjadali przekąski ułożone na małym szklanym stoliczku. Tylko jeden z nich utworzył na swojej twarzy maskę zakrywającą jego złe samopoczucie.
- No to mamy komplet ! - powiedział Louis ukazując na ruchomym ekranie sześć zdjęć zwyciężczyń i jednego zwycięscy.
- Mamy nadwyżkę ... - szepnął bez wyrazu Harry odgarniając włosy. To właśnie on jako jedyny nie był podekscytowany tym całym konkursem.
- Dlaczego aż tak bardzo zaczęła ci zawadzać ta cała Trudy, co ? - zapytał Niall. W jego głosie dało się słyszeć ogromne poirytowanie.
- Bo ona ... ona jest .. zbyt ...nic nie rozumiecie ! - podniósł głos podchodząc do ekranu i uważnie przyglądając się owej brązowookiej piękności.
- No jaka jest ? - zapytał go Zayn wstając z kanapy - To zapewne najcudowniejsza istota jaka z nami poleci, a ty ciągle na nią najeżdżasz.
- Wcale nie chce by z nami leciała !? - wrzasnął chłopak o lokowanych włosach - Czuję, że przez nią będą same kłopoty ... już się przez nią kłócimy !
- BO SAM ZACZYNASZ !!! -Liam nie wytrzymał napięcia i krzyknął ile sił w płucach - Mam serdecznie dość twoich humorków Harry. Co jakiś czas stajesz się po prostu nie do zniesienia !!! - skwitował rzucając przepraszające spojrzenie na Harrego. Długie, męskie dłonie Harrego aż zadrżały ze złości. Zdenerwowany ''loczek'' wybiegł z pokoju a po chwili chłopcy usłyszeli dźwięk trzaskających drzwi o framugę. Louis najlepszy przyjaciel Harrego opuścił dłonie w bezsilności.
- Chłopaki wszystko gra ? - wpadła nagle do pokoju Eleanor, dziewczyna Louisa, ubrana była w zwiewny podkoszulek i krótkie shorty. Chłopcy powitali ją z lekkimi uśmiechami - Widziałam Harrego jak rozwścieczony wybiegł z kamienicy ... - po tej końcówce już nie uświadczyła uśmiechów od chłopaków.
- Nikt nie wie co się z nim dzieje ...  - szepnął jakby do siebie Zayn.
- Zachowuje się jak baba ... - dokończył Niall ale za tą uwagę zebrał nieprzyjemne spojrzenia od reszty zespołu.
- Musimy coś z tym zrobić, ale co ? - zaczął Liam.
- Ale co ... to dobre pytanie ... - bezradnie dodał Louis.
- Wyjedziemy po prostu na te felerne wakacje, na które już nawet nie mam siły i wszystko się ułoży ! Zawsze się układa .... - spuścił wzrok Zayn i lekko przeczesał włosy - zawsze ...



Dzień wyjazdu, wylotu - jak kto woli. W każdym bądź razie ten dzień nastał i to w dość ekspresowym tempie.Cztery walizki w kolorze morskiego błękitu zdobiły hol małego domku Państwa Brown. Jil krzątała się po kuchni wykrzykując do córki, że zabrała za mało kanapek na drogę.
- Ale mamo ... -  powtórzyła znudzona Trudy - mam już trzy kanapki, a i tak ich nie zjem !
- Zjesz, zjesz ! - usłyszała po raz kolejny z ust matki-kwoki, wkładającej do małego plecaczka dziecka następne porcje kanapek z szynką. Tony natomiast starał się jak najmniej uczestniczyć w tym całym zamieszaniu. Gdy tylko mama kazała mu coś zrobić, pomóc on mamrocząc pod nosem coś o świętym spokoju, wykonywał zadaną mu pracę. Wykonywał ją bardziej z przymusu niż z jakiejkolwiek chęci, ale gdy tylko miał okazję znikał w zaciszu swojego pokoju.
- Masz wszystko ? Na pewno ? - zapytał wysoki, chuderlawy mężczyzna patrząc na córkę.
- Tak tato .. ale mam pewne wątpliwości czy powinnam jechać ... - posłała mu w odpowiedzi Trudy.
Ojciec już chciał dopytać się córki o co dokładnie chodzi, lecz wyprzedził go głośny klakson dochodzący z przed podjazdu.
- Już przyjechali ! - zapiszczał Tony wyglądając przez okno.
- No to w drogę ! - powiedziała Trudy pożegnawszy się z rodzicami. Nagle na jej drodze stanął Tony i z groźną miną zaczął wymachiwać palcem przed nosem siostry.
- Masz być grzeczna ! I nie przynieś mi wstydu ....
- Tony ! - krzyknęła radośnie i przytuliła brata - nie zawiodę cię - po czym zniknęła w wnętrzu czarnego, potężnego samochodu. Usadowiła się wygodnie na jednym z foteli i dopiero po chwili dostrzegła, że obok niej ktoś siedzi.
- Witaj - usłyszała ponury i zachrypnięty głos.
- Witaj - wydukała z siebie w potulny sposób. Po paru sekundach w jednym z promieni słonecznych ukazała się blada twarz Harrego. Wyglądał jak mieszanka bardzo różnych emocji. Trudy bez trudu dostrzegła w nim strach, zagubienie ale także złość i nie wymuszoną agresję.
- Harry wszystko w porządku ? - zapytała w końcu patrząc w złowieszcze oczy przystojnego chłopaka.
- Nie jest w porządku ... przez ciebie rozpadnie się One Direction - powiedział podminowany ciągłym światłem słonecznym na jego twarzy.
- Niby jak ? - zapytała szybko marszcząc lekko czoło.
- Wszystko się rozwali .. to już się sypie ! - mówił jak w transie. Jego źrenice  przybrały kolor brudnej, ciemnej zieleni, która budziła strach w Trudy - ... i to nigdy nie powróci o normalności ... jesteś osobą nieproszoną nie możesz tak wleźć w nasze życie ! - krzyknął na tyle donośnie, że nawet kierowca się obrócił.
- Nie znasz mnie ... - starała się go uspokoić.
- Nie muszę ... - powiedział zbliżając się do Trudy i lekko dotykając jej policzka swoją dłonią - Nie muszę cię znać by wiedzieć jak to wszystko się potoczy ... - zbliżył się jeszcze o parę cali co sprawiło, że puls trudy przyspieszył a oddech stał się bardziej uciążliwy. Harry w sekundę zbliżył się do trudy na tyle by móc musnąć jej wargi swoimi. Ona przymknęłą lekko oczy ale czując nie odpartą chęć zamachnęła się i nie myśląc co robi wymierzyła Harremu mocne uderzenie w policzek z otwartej dłoni. ''Klasnęło'' na tyle by kierowca zatrzymał gwałtownie samochód i obrócić się sprawdzając co się dzieje. Później toczyło się już wszystko szybko. Trudy rozdziawione usta zakryła obiema dłońmi i z oniemieniem wpatrywała się w pokonanego Pana Styles'a. Winowajca trzymał się mocno za czerwony już policzek i gniewnie spojrzał na towarzyszkę. Jego spojrzenie miało chyba moc uśmiercania bo Trudy wydawało się jakby jednym spojrzeniem zadał jej śmiertelny cios. Urażony i zły bez słowa wyszedł z samochodu i trzasnął drzwiami.
Trudy poczuła falę gorącego powietrza napływającego z dworu i spojrzała na kierowcę o ciemnej skórze i radosnych, czarnych oczach.
- Uderzyłam Harrego Styles'a ... - powiedziała jakby to co zrobiła było najgorszym świństwem.
- E się będziesz przejmować ! Już dawno, któraś powinna dać mu taką szkołę ! - kierowca zaśmiał się jak czarne charaktery w horrorach i ponownie ruszył samochodem na autostradę. Przez resztę drogi pocieszał rudy ale mimo to wiedziała, że ten policzek nie ociepli ich stosunków ...



_________________________________________
Jak zwykle ... mam nadzieje, że mnie nie zlinczujecie. ( Na prawdę się staram pisać najlepiej jak mogę)
ale jestem na wakacjach i ciężko mi się skupić :(
WSZYSTKIM POZDROWIENIA ZE SŁONECZNEGO WIEDNIA !
czekam na komentarze :*





Mary Jane

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

3. "KOCHAM Cię Tony!"


Sześć godzin w szkole w piękny słoneczny dzień każdego mogą dobić na początku roku ale dla Trudy to była czysta przyjemność. Ponownie zobaczyła swoich przyjaciół, którym tak wiele zawdzięczała. Ale w powietrzu mimo wszystko dało się wyczuć nieprzyjemną nutę strachu, który mieścił się już w Trudy od początku tego słonecznego, drugiego dnia szkoły. Szkoła zleciała szybko i dzięki życzliwości mamy Ruth, która podwiozła ją do domu.

Gdy tylko Trudy przekroczyła próg drzwi wejściowych do małego domku poczóła jak jej żołądek skręca się i powoduje dość uciążliwy ból. Burzowa atmosfera przeszyła ją na wskroś a jej demoniczne pioruny raziły  podświadomość dziewczyny. Miała jeszcze na tyle odwagi by zrobić parę kroków. - Musiało stać się coś naprawdę złego - pomyślała gdy stąpała po paru schodkach prowadzących do jadalni. Pierwszą zobaczyła mamę, która z dozą niecierpliwości i wściekłości przechadzała się od jadalni do dużych okien salonu. Zaraz potem patrząc w głąb przesyconego światłem pokoju spostrzegła stół jadalny a przy nim siedzącego Tony'ego ze spuszczoną głową. Idąc wciąż do jadalni, usłyszała stukanie w klawiaturę laptopa, którego używał tata. Trudy zaśmiała się sama do siebie widząc zapracowaną twarz taty zapatrzoną w ekran laptopa. W końcu bezszelestnie weszła do jadalni i zobaczyła, że przy stole siedzi jeszcze ktoś. NIeznajomy ubrany w drogi czarny garnitur z białą słóchawką w uchu siedział nie ruchając się. W pewnej chwili Trudy zastanawiała się, czy czarnokóry mężczyzna w ogóle oddycha. Pod ścianą zobaczyła, że stoi jeszcze dwóch tak samo ubranych mężczyzn
   - Nareszcie jesteś ! - chrząknęła Jil podchodząc do córki z grymasem złości na twarzy. Na te słowa czarno-skóry mężczyzna obrócił się i spojrzał na Trudy znad grubych, ciemnych okularów. - To jest właśnie Trudy ... - powiedziała z litością Jil do mężczyzny. On na tę wiadomość wskazał krzesło Trudy a jej matka natychmiast ją na nim posadziła. - Tony coś ty narobił ? - wyrwało się w desperacji Trudy wpatrzonej na siedzącego cicho brata. - Nabroił - powiedział stanowczo mężczyzna, który na piersi miał przyszytą plakietkę z imieniem Franc. Nagle do jadalni wpadł tata i zmierzył syna wzrokiem, chodź nie był tak zły jak mama.  - Napije się Pan czegoś ? - zapytała delikatnym głosem mama stojąc za krzesłem swojej córki i mimowolnie zaciskając dłoń na jej ramieniu. - Nie dziękuję, to potrwa szybciej niżbyście sądzili. - na te słowa Fraca tata głośno przełknął ślinę i stanął obok swej mażłonki.
- Wiesz co narobił twój brat ? - zapytał z poważną miną Trudy.
- Nie mam pojęcia proszę Pana. - Trudy odpowiedziała bez trudu czyjąc coraz mocniej zaciskającą się dłoń mamy. Delikatnie ugieła się przed jej uściskiem i oswobodziła swoje ramię. Trudy zapobioegawczo przeszukiwała w swojej głowie wszystkie ostatnie głupoty brata, ale jej umysł nie podawał żadnej odpowiadającej odpowiedzi.
- Czyli nie masz pojęcia o przestępczym wyczynie owego Antony'ego Browna ? - zapytał ze stoickim spokojem lekko podnosząc brew do góry.
- Nie prosze Pana - szepnęła Trudy czując zmny pot spływając po jej plecach.  Czuła się potwornie zawstydzona.
- W takim razie ci wytłumaczę ... - zaczął ściągając okulary, pod nimi kryły się oczy które skądś znała, dwóch mężczyzn stojących pod ścianą podeszli do Trudy i również ściągnęli okulary ujawniając znajome oczy. Wszyscy troje byli łysi, ale zaczęli się przyjaźnie uśmiechać. Trudy już w ogóle nic nie rozumiała. - Twój brat zaczął zmieniać kolejność zgłoszeń i ich ilość w konkursie ogłoszonym przez 1D - odchrząknął a Trudy spojrzała na brata z rozczarowaniem ale i wdzięcznością - Napisał przy twoim zgłoszeniu, że jego marzeniem jest by jego siostra mogła jechać z chłopakami z zespołu na te wakacje ... - Tony pokiwał głową patrząc na czarnoskórych mężczyzn. - Postanowiliśmy spełnić jego marzenie ! - powiedział inny z mężczyzn z mocno zielonymi oczyma. Każdy jeden z nieznajomych nagle jak maskę ściągnął czarną twarz i za Trudy ukazali się przebrani Harry i Niall a przed Trudy siedział wyszczerzający białe zęby Louis. Pytający wzrok wszystkich członków rodziny Brown błagał wręcz o wytłumaczenie sytuacji. Nagle do jadalni (nie wiadomo skąd) wpadł Liam i Zayn i zaczęli klaskać.
- Jesteś szóstą uczestniczką naszego konkursu !!! - krzyknęli wspólnie z wielkimi uśmiechami.
- Słucham ? - zapytała Trudy nie wierząc kogo widzi przed sobą. Louis uśmiechnął się podtrzymał dłoń Trudy, która lekko drżała i uśmiechnął się uroczo.
- Jedziesz z nami w podróż. Dzięki twojemu bratu dostałaś się jako nieplanowana szósta dziewczyna - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Wy jesteście prawdziwi ? - zapytała Trudy z delikatnie szerzącym się uśmiechem na jej ustach. Tony też nie wierzył własnym uszom.
- Tak jesteśmy ! - szpnął Harry szczypiąc delikatnie w ramie zaskoczoną brunetkę.
- I naprawdę jadę ?
- TAAAAAAAAAAAAAK  ! - powiedział Niall śmiejąc się.
- KOCHAM Cię Tony - powiedziała nagle Trudy podbiegając do brata i mocno go ściskając.  Cała ta scena wzruszyła każdego. A po policzkach Trudy znów spływały łzy, ale tym razem były to łzy szczęścia i ogromnego entuzjazmu. Tony'ego też łzy nie ominęły.
- Też cię kocham !
Chwila rozczulenia nie trwała długo a zaraz po niej chłopcy zaczęli tłumaczyć Trudy i jej bliskim na czym taka podróż ma polegać.
- Będziemy odwiedzać różne zakątki Ziemi, wybierając oczywiście te najbardziej malownicze. Wszystko jest bezpłatne i oczywiście darmowe bilety na koncerty - powiedział spokojnie Liam kierując swoje słowa bardziej do rodziców niż do samej zwyciężczyni. Trudy z przepraszającym wzrokiem opuściła jadalnie i udała się do swojego pokoju. Wszyscy byli tak zajęci wszystkim, że nawet nie zauważyli jak Trudy opuszcza pokój. Wszyscy ? Nie jedna osoba zauważyła jej zniknięcie. Trudy ospale weszła do swojego pokoju i stanęła przy otwartym oknie. - Przecież to nie możliwe ! - szepnęła do siebie i pokręciła stanowczo głową.
- PUK, PUK ? - usłyszała za sobą znajomy głos. Ze stoickim spokojem obróciła się i zobaczyła w drzwiach stojącego Zayna. - Można ? - zapytał z lekką chrypką.
- Można, można - przytaknęła z niewyraźnym uśmiechem.
- Wszystko w porządku ? - zapytał podchodząc do tego samego okna i patrząc troskliwymi oczami w Trudy.
- Oczywiście - powiedziała oczywistym tonem jakby jej zamglone lekko oczy i wypieki były normalne - dlaczego pytasz ?
- Bo nie wyglądasz - delikatnie uśmiechnął się i usadził Trudy na łóżku, dla wszelkiego bezpieczeństwa. Trudy była jak w śnie  którego nie chciała się budzić, ale nie była go w pełni świadoma. - Na prawdę nie wyglądasz najlepiej ...
- A czy ty wyglądał byś dobrze, gdyby nagle do twojego domu wparowali gwiazdy. Ludzi, których oglądasz na ekranie i do tego wszystkiego mówią, że zabierają cię na wakacje marzeń ? To nie normalne, ale prawdopodobnie mam początkującą schizofrenie z dodatkowymi halucynacjami ! - dorzuciła Trudy przecierając oczy. Zayn roześmiał się w głos i ponownie spojrzał na brązowooką dziewczynę. Trudy też się porozumiewawczo uśmiechnęła na swoją uwagę. Wiedziała, że to nie dorzeczne, ale nie mogła dopuścić do siebie myśli, że odleci gdzieś daleko ...
Nagle ich konwersację przerwał męski głos wołający chłopaka o ciemnej karnacji do zejścia na dół.
- Zayn no chodź ! Jedziemy już !!! - ponownie usłyszeli ryk jednego z chłopców.
Spojrzeli na siebie w tym samym momencie a gdy ich spojrzenia się skrzyżowały oboje zarumienili się. Zayn nie chciał wychodzić. Chciał poznać nową dziewczynę, porozmawiać i pokazać jej, że nie jest tylko ''chłopakiem z zespołu''.
- Mam jedno głupie pytanie ... - zaczął gładząc własny kark.
- Jestem przygotowana ... - powiedziała niepewnie lecz z uśmiechem Trudy.
- Mogę zrobić ci zdjęcie ? - zapytał z nieśmiałym i wręcz wstydliwym uśmiechem.
- Mogę się zgodzić, ale na tylko jedno ! - powiedziała udając stanowczość. Zayn wyjął swój dotykowy telefon i po chwili ustawił w nim aparat.
- NO uśmiechnij się ! - zażartował gdy Trudy ustawiła się do zdjęcia. Posłała mu złowrogie spojrzenie po którym chłopak zorientował się, że z Trudy nie ma żartów. - Dziękuję - powiedział gdy schodzili po schodach na dół. Pod domem stał czarny SUV zespołu, w którym Harry, Louis, Liam i Niall już zajmowali swe miejsca.
- Do zobaczenia - szepnął nie spuszczając wzroku z Trudy, która czuła jak oblewa ją fala gorąca. Gdy tylko chłopcy odjechali nie zważając na przechodniów, zaczęła tańczyć i gibać się w każdym znanym kierunku. Jej dzikie pląsy po chwili przerwała mama, wychodząca po córkę na zewnątrz.
- Trudy Elisabeth Brown - powiedziała dusząc w sobie śmiech - czy wszystko w porządku ?
Córka Jil natychmiast zastygła w ruchu i oparła się o framugę drzwi.
- Nie możliwe tak ? Nie możliwe ? - spojrzała na mamę w sposób jaki szeryf dzikiego zachodu patrzył na rewolwerowców - Ze mną nie ma nic nie możliwego ... - zaśmiały się głośno obydwie i po chwili obie wpadły szczęśliwe do domu zaczynając świętować wygraną córki. Ale to nie ona była głównym punktem imprezy. Jej miejsce zajął skromny Tony dzięki, któremu wszystko się udało.
- Lot masz 16 ... lepiej się pakuj ! - skwitował tata cmokając córkę soczyście w czoło.



__________________________________________________
No jest : rozdział trzeci :) naprawdę przepraszam za słabą jakość ( obiecuję poprawę <3)
Jak tam u was ? Podoba się new blog ? Mam nadzieję, że naskrobiecie parę słów do starej Mary ;*




piątek, 17 sierpnia 2012

2. " Wygrała jakaś ROSJANKA ?"



Dwa tygodnie po ogłoszeniu konkursu Trudy już doszła do siebie. Co prawda na sercu ciągle jej było ciężko, nie z powodu że to nie ją wylosują tylko że jakaś szczęściara dostanie ten los i jej nazwisko ogłosza przed całym światem. Trudy już nie liczyła na spełnienie tego marzenia.
W poniedziałek, w ostatni tydzień do szkoły obudziła się dość wcześnie. W jej pokoju jak zawsze z rana panował orzeźwiający chłód, który budził ją zanim doszła do łazienki. Usiadła na rogu łóżka i przetarła oczy jakby chciała się pozbyć z nich resztek snu. Spontanicznym krokiem podeszła do dużego okna mieszczącego się obok jej łóżka i jednym ruchem otworzyła je. W ten sposób nagle do pokoju wpadło zadziwiająco zimne powietrze. Dzisiejsza temperatura w okolicach Londynu nie przekraczała 16 stopni a przecież był to sierpień. Chłodny podmuch skłonił dziewczynę do szybkiego narzucenia na siebie czegokolwiek co było pod ręką. Wyszła z wietrzącego się pokoju i stawiając już świadomie kroki skierowała je w stronę łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i odkręciła zimną wodę pod prysznicem. Zrzuciła z siebie wszystko i ospale stanęła pod zimnym strumieniem wody.
- Obudź się ! No obudź ! - mówiła sama do siebie stojąc bez ruchu w kabinie prysznica.  Prysznic zajął tylko 10 minut  i zaraz po nim do uszu Trudy doleciał dźwięczny głos jej mamy ogłaszający śniadanie. Gdy brązowooka dziewczyna zeszła na dół ubrana w ciepły dres zobaczyła przy stole swojego nielubianego brata i osobę, której się nie spodziewała. Wysoki mężczyzna siedział do niej tyłem i rozmawiając z Tonym pożerał kolejne porcje świeżo zrobionej jajecznicy.
- Tata ? - szepnęła z ogromnym uśmiechem dziewczyna. Mężczyzna obrócił się i spojrzał na swoją córkę przez duże, okulary z wymyślnymi oprawkami w kolorze jego oczu - brązowym. John Tony Brown wstał w mgnieniu oka od stołu i rozpostarł ramiona czekając aż jego córka go uściśnie. Nie musiał długo czekać bo Trudy dobiegła do niego w niecałe dwie sekundy i mocno uczepiła się jego koszuli a ojciec objął ją ramionami. Nie chciała go puszczać. Czuła się jakby nie widziała go wieki a to był zaledwie miesiąc. Trudy dogadywała się świetnie z obojgiem rodziców, ale tata to był zawsze tata. Nie dość, że to właśnie do niego była bardziej podobna uważała go za swojego największego bohatera. Często jej rodzina wspominała chwile gdy zamiast do taty mówić tato ona mówiła ''supermen''. Chwila powitania minęła zbyt szybko i zbyt nagle się skończyła. Superman był wysokim, chuderlawym mężczyzną z bujnymi włosami w odcieniach kasztana. Głowa rodziny Brown często musiał opuszczać dom ze względu na prace, która była jego pasją. John Tony Brown zajmował się architekturą. Projektował domy i przeróżne budowle na całym świecie. Właśnie wrócił z Francji, musiał tam sprawdzić czy wieżowiec, który zaprojektował jest budowany zgodnie z jego pierwowzorem.
- I jakie wieści z pięknej Francji ? - zapytała Trudy zasiadając szybko z ojcem obok swego brata.
- Budowa idzie naprawdę szybko, wieżowiec powinien być gotowy za rok - uśmiechnął się na swój charakterystyczny sposób - A jak się miewa Francja ? Wspaniale ! Jak zawsze piękna i niesamowicie słoneczna. - szepnął z francuskim akcentem który naturalnie posiadł po swej matce francuskiej piosenkarce. -   A wy jak żyliście  w ponurej Brytanii ?
- Ponurej ? To nie dobre słowo ... - rzekła mama spoglądając na nas gdy robiła kolejne kanapki. Jako pełno krwista Brytyjka zawsze broniła swego kraju i uważała, ze jest najwspanialszy. - Pogoda nas nie rozpieszczała, ale pogoda zawsze tu była kapryśna, co sam wiesz. - dopowiedziała rzucając wyniosłe spojrzenie swemu mężowi, który uśmiechnął się na tę uwagę szerzej.
- U nas jako tako, jak zwykle ... - skwitowała smutno Trudy rozpamiętując swój płacz po całym zajściu z koncertem i brakiem szans na wygraną. Tony nic nie mówił o swojej niespodziance dla siostry. O tym ile ryzykuje by ona mogła poznać swoich idoli. Jil zauważyła, że jej syn stał się spokojniejszy, zamyślony jakiś nieobecny, ale w życiu nie przypuszczałaby że może zacząć hakować w konkursie.

Mijał dzień po dniu aż w końcu nastał 1 września. Około godziny 12.00 Trudy wpadła do domu z Darcy Carrel i Ruth Hadson. Cała trójka miała na sobie standardowe mundurki szkoły East London High School w kolorze wyblakłego granatu. Jil krzątała się po kuchni nie zważając uwagi na przyjaciółki córki, które wpadły do domu i od razu zasiadły przed telewizorem.
- Mamo obejrzymy losowanie, ok ? - zapytała szybko Trudy odgarniając włosy i siadając między koleżankami przed telewizorem, który po chwili wydał wesoły dźwięk oznajmiający iż jest włączony.
- Jestem taka podekscytowana ! - oznajmiła Ruth rozluźniając sobie kraciasty krawat. Trudy spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę. Ruth Hadson była sąsiadką i najlepszą przyjaciółką Trudy od zawsze. Pani Brown i matka Ruth - Sally były przyjaciółkami na studiach i tak już zostało.
- Ciekawe kogo wylosują ! - Darcy spoglądała na swoje dwie przyjaciółki z pewnym dystansem oczekując rozpoczęcia programu na 47 kanale telewizji kablowej.

Ruth i Darcy wpatrywały się w ekran czekając na pojawienie się jakiejkolwiek zapowiedzi ze strony chłopców z zespołu. A tym czasem Trudy tylko przyjaźnie lustrowała je wzrokiem. Ruth miała koreańskie korzenie. Jej dość orientalna urodę głównie cechowały lekko skośne oczy i nie duże usta. Jej maleńką twarz oplatała garstka kruczoczarnych włosów obciętych zaraz przy początku szyi. A jej uśmiech sprawiał, że te wszystkie cechy spajały się w jedność i tworzyły uroczą Ruth.
Jaka natomiast była Darcy ? Dość wysoka blondynka o mało szlachetnych rysach pochodziła z Australii. Jej rodzice przeprowadzili się do pod londyńskiej willi gdy miała zaledwie 5 lat. Jakby ją określić ? Fantastyczna dziewczyna z trudnym charakterem. Jej rodzice nie zdają sobie sprawy jak bardzo udało im się rozpuścić córkę. Darcy często zadziera nosa i narzuca innym swoje zdanie, ale dziewczyną to nie przeszkadzało, kochały ją jak siostrę.
- Nie wierze ! Czy to chłopaki ? - zapiszczała nagle Ruth zwracając uwagę pozostałych dziewczyn.
- Wychodzą ! - szeroko uśmiechnęła się Trudy. Przyjaciółki nie były w stanie zwrócić na cokolwiek uwagę zbytnio przeniosły się w cudowny świat telewizji. Nie zauważyły nawet stojącego za nimi Tony'ego, który po cichu trzymał kciuki za siostrę.
- Witamy państwa w programie ''Tydzień z gwiazdą" - powiedział do kamery młody i przystojny prezenter którego imienia nie sposób było zapamiętać. - Dziś w programie gościmy One Direction ! - dopowiedział co wywołało oklaski wśród widowni, która była w studiu. Na prowizoryczną scenę show weszli kolejno Liam, Louis, Harry, Niall a na samym końcu Zayn i od razu z ogromną życzliwością zaczęli machać do publiczności i do kamer.
- Witajcie chłopcy !
- Dzień dobry świecie ! - zażartował Louis i uśmiechnął się błogo poprawiając swój mikrofon.
- Dziś wielkie losowanie, jesteście zdenerwowani ?
- Zdenerwowani może nie ... ale podekscytowani ? Na pewno ! - powiedział z niesamowitym akcentem Liam. Puls przyspieszał a na ustach młodych fanek pojawiał się coraz to szerszy i czulszy uśmiech.
- Czas zabrać się do losowania ! - zapowiedział prezenter podchodząc do ogromnej beczki w której były prawdopodobnie wszystkie głosy. Chłopcy z zespołu zacierając ręce zrobili to samo co on.
- Kto pierwszy ? Najpierw ukazała nam się Ameryka Północna . - zapytał gospodarz programu.
- Ja chętnie ! - zaśmiał się Louis i zanurzył dłoń w setkach papierków z nazwiskami. Zamieszał nią papierki i po chwili wyjął jeden z nich.
- Jako pierwsza na tydzień z One Direction udaje się ... Nancy Brodshow ! Gratulacje ! - powiedział z jakby wymuszonym uśmiechem. Oddał kartkę prowadzącemu, a w tym czasie do studia wjechało pozostałe 4 przeźroczyste beczki i do każdej kolejno podszedł któryś z zespołu. Harry ustawił się przy Australii i tam pojawiło się nazwisko Betty Sharfud. Czas nadszedł na Amerykę Południową i do niej podszedł rozemocjonowany Niall. Wyciągnął karteczkę jak jego poprzednicy i wyczytał nazwisko - Emanuela Santosa. Afrykę w konkursie miała reprezentować Anduri Bayke i nadszedł czas na Euro-Azję. Przy ostatniej beczce ustawił się Zayn. Poprawił sobie kapelusz i zanurzył dłoń w masie przeróżnych karteczek. Delikatnie wyciągnął jedną z nich i z wymuszoną troską otworzył ją. Przełknął ślinę co spowodowało chwilowy brak oddechu wśród Trudy i jej przyjaciółek. Nawet niezauważony Tony zacisnął mocniej kciuki i wstrzymał oddech.
- A ostatnią zwyciężczynią zostaje ... Tamara Biankova . Brawo !!! - zaczął klaskać w dłonie. W chlopcach entuzjazm rósł a we wszystkich dziewczynach, które nie wygrały zaczął on diametralnie maleć, po chwili został tylko smutek i rozczarowanie, do którego Trudy zdążyła się już przyzwyczaić.
- Wygrała jakaś ROSJANKA ? - wrzasnął Tony zapominając o tym, że nie powinno go być pokoju. Dziewczyny lekko przestraszone i oszołomione obróciły głowy w jego stronę z pytającym wyrazem twarzy. - A ja się tak stara... - skończył czując ich wzrok na sobie i uciekł do kuchni.
- ANTONY ! - wrzasnęła Trudy ciskając w uciekającego brata pikowaną poduszką. - Nie znoszę go !
- Oj przestań ja mam 3 braci i jakoś wytrzymuje - starała się rozluźnić atmosferę Ruth.
- Był bardziej zdruzgotany niż my ... - zdziwiła się Darcy i lekko podniosła brew do góry.
- Co masz na myśli ? - zmarszczyła czoło skośno-oka dziewczyna.
- Nie wiem, ale chyba mu zależało żebyś to ty wygrała - powiedziała z przekonaniem blondynka.
- Tony'emu ? On mnie nie znosi ... - rzuciła na odczepkę zdenerwowana Trudy i zakryła swoją twarz w dłoniach. Ale czuła, że to nie koniec ''konkursu'' w jej życiu i miała rację ! Bo za niedługo intryga brata miała wyjść na jaw ...  


____________________________________________________________

No i jak podoba się Wam ? Obiecuje historia zrobi się za niedługo ciekawsza tylko akcja się deczko rozwinie.
 ''Karmię'' Was dosyć długimi rozdziałami, nie są za długie ?

Czekam na Wasze szczere opinię <3

Mary Jane !








czwartek, 16 sierpnia 2012

1. "konkurs"


- Zrobie nam kawę. W tak mroźny wieczór najlepsza gorąca kawa ! - szepnęła Jil wchodząc do małego saloniku w którym unosiła się wroga atmosfera. Gdy ona weszła tylko do przytulnie urządzonego salonu skończyła się kłótnia.
- Za kawe podziękuje, ale jakbyś mogła herbatę ? - spytała ukradkiem patrząc na swoją matkę Trudy. Jej matka tylko z uśmiechem przytaknęła. Natomiast główny winowajca burzowej atmosfery siedział zapatrzony w ekran 42 calowego telewizora na którym kolorowe piksele radośnie migotały. 14 letni Tony nie myślał przestać grać w swoje ulubione wyścigi tylko po to by jego siostra mogła w telewizji obejrzeć koncert jej ulubionego zespołu. Zawzięty rudzielec nie miał zamiaru ustąpić siostrze - taki typ.
- Mamo zrób coś ! - powiedziała z nutą bezsilności 16 letnia brunetka.
- No co mam zrobić ? - zapytała mama schodząc do salonu z trzema kubkami gorącego napoju.
- Krzyknij na niego !
- Junior ! Koniec ! - powiedziała donośnym głosem siadając przy własnej córce i wkładając nogi pod ogrzany koc w kratę.
- Ale mamo ! - podjął bunt rudy chłopiec - Ona znowu będzie ślinić się na widok tych chłopaków ! To obrzydliwe nawet ich nie poznasz ! - pod koniec zwrócił się do siostry i wybiegł z małego saloniku gdzie ściany pokryte były brązowymi panelami. Domek w którym aktualnie rodzina Brownów pomieszkiwała był zbudowany z drewnianych pali. Wszędzie domek wykańczał skandynawski styl i kunszt mimo że dom budowany był na pod londyńskiej działce. Ostatnie słowa bardzo mocno trafiły do brązowookiej Trudy, co następstwem tego było wtulenie się w  ramie mamy. Jil objęła córkę ramieniem i ucałowała ją lekko w czoło.
- No pokaż ten koncert ! - szepnęła z udawanym podekscytowaniem kobieta o rudych włosach, mocno niebieskich oczach i niebiańskim uśmiechu. Za jej poleceniem Trudy sięgnęła po czarnego pilota i wystukała numer stacji na którym miał być emitowany koncert.
Ich oczom ukazała się ogromna scena na której zawieszone były trzy ekrany a na jednym z nich było napisane ''3 SECONDS". Serce Trudy aż zabiło szybciej a puls diametralnie podskoczył gdy na scenie pojawiło się 3 wspaniałych, utalentowanych Brytyjczyków. Każdy z nich był inny a jednak byli tacy sami. Rozpoczął się koncert. Publiczność w Kansas, gdzie odbywał się koncert, szalała pod scena. Zainspirowane małolaty skakały i śpiewały na cały głos. Na oko było ich może 20 tysięcy, ale późniejsze statystyki zapewne ukażą większą liczbę fanów stojących z wlepionymi oczami w 3 bóstwa.. "Chłopcy" jak nazywała ich Trudy, grali po kolei  swoje piosenki, zaczynając od starych ballad aż do przebojów z nowej płyty.
Każdy utwór dziewczyna siedząca przed telewizorem przeżywała na nowo, na każdy wygłup zespołu uśmiechała się i zaczepiała mamę by ta zwróciła szczególna uwagę na jakiś szczegół w ich występie. Mniej więcej w połowie koncertu na sam środek wyszedł chłopak o ciemniejszej karnacji niż pozostali. Miał na sobie idealnie dopasowane jeansy, biały podkoszulek w serek i czerowono czarną 'bejsbolówkę'.
- A to kto ? - zapytała mama przed następnym łykiem przestudzonej już lekko kawy.
- Drake , nie przeszkadzaj ... - skarciła mamę Trudy zapatrzona na czarnowłosego chłopaka, który nieśmiało zaczął przemawiać przez mikrofon.
- Kochani ! - powiedział patrząc raz na fanów raz do kamery, która nadawała przekaz na żywo - Jak się bawicie ? - zapytał na wstępie a w odpowiedzi dostał rosnące oklaski i wrzawę wywołaną piskiem młodych dziewcząt.
- Jako fani macie z nami ciężkie życie ... - przyznał i przechadzając się po scenie dokładnie spojrzał w kamere - Nie ma z nami kontaktu ... rzadko odpowiadamy na wasze wiadomości .. - stanął w miejscu - PRZEPRASZAMY ! - powiedzieli nagle wszyscy podchodząc do Zayna.
- Postanowiliśmy zatem, że piec dziewczyn z pięciu kontynentów będą miały szanse nas poznać od zupełnie innej strony. - dopowiedział blondyn chodząc szybko po scenie. Jego słowa zrodziły kolejne wrzaski i salwy oklasków.
- Ameryka Północna, Poludniowa, Euro-Azja, Afryka i Australia ! - podjął głos chłopak z burzą loków na głowie - Każdy z nas wylosuję jedną dziewczynę ze zgłoszeń z danego kontynentu i zabierze ją na niezapomiany tydzień z gwiazdą. - uśmiechnął się na słowo 'gwiazda'. - Całą paczką wyjedziemy w najpiękniejsze miejsca na Ziemi. - szepnął z uroczym przymrużeniem oka.
- Macie całe wakacje, żeby oddać głos na siebie w naszym internetowym spisie fanów, który znajdziecie na naszej stronie! Czekamy na pierwsze zgłoszenia a zwyciężczynie i zwycięzców poznamy dokladnie 1 września. - wszedł w zdanie Jamesowi równie wysoki chłopak o bardzo brytyjskich rysach - Mark. Odśpiewali jeszcze na zakończenie swój najnowszy przebój, pożegnali się z fanami i opuścili scenę.
- To byl koncert 3 seconds emitowany na żywo ! - powiedziała skromnie ubrana prezenterka jednej ze stacji taneczno-muzycznych. Sielankę przerwał Tony, który wbiegłszy do salonu od strony kuchni wyrwał pilota siostrze i zmienił kanał ponownie na swoją grę.
- Mamo słyszałaś !? - zapytała w końcu młoda dziewczyna nawet nie zważając na niesfornego brata.
- Tony ! - szepnęła mama karcącym tonem a zaraz potem zwróciła się znów do córki - Skarbie ... - zaczęła delikatnym tonem - to jest jedna dziewczyna na cały kontynent - Jil mówiła w sposób bardzo ostrożny, ale chciała przekazać córce, że szanse są nikłe jeżeli w ogóle istnieją na wylosowanie jej nazwiska w tym całym konkursie - Nie ma się chyba co łudzić, przykro mi.
Głowa opadła mimowolnie młodej dziewczynie a zaraz po tym przykre uczucie smutku i złości spadło na jej młode barki, łzy zasłoniły brązowe źrenice i zaczęły ozdabiać kryształowymi, słonymi kroplami rumiane policzki. Wybiegła z salonu i wpadła na schody prowadzące do jej pokoju. Matka jakiś czas wiodła za nią wzrokiem po czym również spuściła wzrok. Wiedziała, że jej córka jest marzycielką i niewiarygodną optymistką, która nie zawsze ocenia dobrze swe szanse przed startem. Tony nawet nie zwrócił uwagi na niedole siostry.
- Mógłbyś wykazać chodź odrobinę współczucia i pokory. Ona marzy o tym wyjeździe ! - powiedziała z bezsilnością Jil patrząc na swego rudego synka.
- To nie ja zaprzepaściłem jej szanse tylko ty  jej ty wyperswadowałaś - odszczeknął się, co wprawiło jego matkę w złość.
- Słucham ? Nie tym tonm ! Do pokoju ! - podniosła lekko głos rozsiadając się na beżowej sofie. Tony już się nie buntował, nie miał siły. Tylko pobiegł na schody po których przed chwila biegła jego zapłakana siostra. Zdawał sobie sprawę, że jest ona bardzo wrażliwa i uczuciowa, ale on był w końcu młodszym bratem i zawsze musiał się jej narazić, w taki lub inny sposób. Wszedł do swojego pokoju i usiadłszy przy jasnym biurku usłyszał szloch swej siostry. Ich pokoje dzieliła tylko cienka ścianka i słyszał czasem jak mówi do siebie jak płaczę i jak się modli. Teraz dolatywały go tylko pojedyncze słowa pojawiające się w przerwach między jednym szlochem a drugim.
- W końcu to moja siostra. Musze jej jakoś pomóc ! - takie zdanie przemknęło mu przez myśl. Wchodząc do salonu usłyszał, że więcej informacji na temat konkursu trzeba szukać na głównej stronie zespołu idąc tym tropem wpisał w google.com ''one direction + oficjalna strona" i już na pierwszym miejscu ukazał mu się dobry odnośnik. Cała resztę wieczoru dobrze zapoznawał się z regulaminem i z całym tym konkursem i znalazł sposób by w jakoś obejść zabezpieczenia strony i wysłać jak najwięcej zgłoszeń na swoją siostrę. Wiedział, że niszczy szanse innym dziewczyną na wygraną ale dla niego teraz liczyła się tylko zapłakana Trudy. Z zimną krwią kasował inne zgłoszenia z Europy stawiając swoją siostrą na pierwszym miejscu, to zajęło mu czas wyłącznie do godziny 0.00. Później już tylko musiał kontrolować, całą sytuację. Miał nie lada stracha, że ten cały przekręt może po prostu nie wypalić i może ktoś go zauważyć z administratorów strony, cięgle starał się być optymistą - mimo wszystko.





________________________________________
podoba się ? Napisz słówko :)


Na początek ...

Pragnę Was powitać na moim drugim już blogu o One Direction.

Mam nadzieje, że część z Was już mnie zna a jeżeli nie, to z chęcią pozna :) 


Nowy blog opowiada o perypetiach Trudy, która prowadzi spokojne życie Directionerki w nieodległej Anglii. Jest córką szczęśliwego małżeństwa Państwa Brown i siostrą Tony'ego, który postanawia pomóc jej w konkursie organizowanym przez One Direction. Czy dostanie się do konkursu ? Czy wyjedzie w podróż marzeń dzięki bratu ? 

WCHODŹ - SPRAWDZAJ - CZYTAJ ! 



www.maryjanestyles.blogspot.com
to był mój pierwszy blog, nie publikuję już tam ale poczytać zawsze można :)



Do zobaczenia wkrótce <3



Mary Jane